Zaczęło się, zanim padło pierwsze słowo
Niektóre rozmowy zaczynają się, zanim oficjalnie się rozpoczną. Tak było z nagraniem audycji z Szamanem – mikrofony dopiero co poszły w ruch, a my już byliśmy głęboko w środku dyskusji o „Hip Hop Szansa” i cyklu „Odcienie”. Spotkania, które Szaman współtworzy, dzieją się na żywo, bez transmisji online, bez relacji. To wybór celowy. – Trzeba przyjść, poczuć i usłyszeć – mówił. Żywa obecność to dziś akt odwagi. I potrzeba.
Rap jako pytanie o początek wszystkiego
Z Pawłem nie da się rozmawiać tylko o muzyce. To ktoś, kto operuje słowem jak narzędziem archeologicznym – grzebie, wydobywa, zadaje pytania. Co było na początku? Jak doszło do powstania świata? A co jeśli nigdy nie znajdziemy odpowiedzi? Nie szkodzi – kluczowa jest droga. Szaman opowiadał o akceptacji pytań bez odpowiedzi, o tym, że nie wszystko trzeba domknąć. Rap staje się tu medium, nie manifestem.
Kompulsywny miłośnik literatury
Gdy mówi, czuć, że przemyślał każde zdanie. – Najpierw wiem, co chcę powiedzieć, dopiero potem zastanawiam się, jak to ubrać – przyznał. Warsztat nie prowadzi go za rękę, raczej podąża za myślą. To rzadkość. Szaman chłonie książki w ilościach, które zaskoczyłyby niejednego filologa. Inspiracje przefiltrowuje przez doświadczenia i emocje, które potem lądują w wersach. Nie zawsze wygodnych, ale zawsze uczciwych.
Zaczęło się od impulsu – bboye, dźwięk, ściany
Jako dziecko, kiedy po raz pierwszy dotarł d niego hip-hop i zobaczył bboys, coś kliknęło. Graffiti, breaking, beaty – wszystko naraz. To był zryw, który nie pytał o pozwolenie. Wspominał szkolne korytarze z lat 90., kiedy dzieciaki nosiły głowy wysoko, choć życie nie zawsze dawało powody. O brownie krążącym z rąk do rąk. Pokusy były na wyciągnięcie ręki – ale też i alternatywy. Dla niego hip-hop był wyborem. Całym pakietem, nie tylko muzyką.
Z YouTube’a do sampla – diggowanie jako podróż
YouTube to kopalnia – mówił. Nie dla viewsów, ale dla tego, co pominięte. Zdarza się, że trafia na sample, które już dawno uciekły z katalogów wydawniczych i żyją nowym życiem w niezależnych produkcjach. Diggowanie to dla niego trochę jak rozmowa z przeszłością – przez fragment melodii, stuk perkusji, puls basu.
Electro i disco – zapomniane podwaliny rapu
Zanim rap zaczął mówić z ulic, najpierw tańczył. Zanim złapał za mikrofon, poruszał ciałem. Szaman przypomina, że to właśnie disco i electro były tłem pierwszych block parties w nowojorskim Bronksie – miejscach, gdzie rodziła się kultura hip-hopu. Afrika Bambaataa miksował Kraftwerka z funkiem, a DJ-e grali breaki,bo miały groove, który porywał tłum. – Z tego wyszliśmy. To się grało na blok party. To miało groove – mówi Szaman. I ma rację. To rytm, nie agresja, był pierwszym językiem tej kultury. Groove, nawet jeśli dzisiaj przysypany autotune’em, wciąż żyje w sercu hip-hopu – trzeba tylko chcieć go usłyszeć. Szaman wraca do tych brzmień nie z nostalgii, ale z szacunku do korzeni. Przypomina: zanim powiesz „oldschool”, posłuchaj jeszcze raz, gdzie to wszystko się zaczęło.
Do odsłuchu i do zobaczenia
Rozmowa z Szamanem to tylko jedna z wielu historii, które wybrzmiewają w mojej audycji – co drugi poniedziałek o 17:00, na żywo. Spotykam się z ludźmi z różnych zakątków życia – artystami, aktywistami, pasjonatami. Łączy ich jedno: mają coś do powiedzenia. Odsłuch tej rozmowy znajdziesz pod tekstem